środa, 31 lipca 2013

Rozdział 18.

-Nie, to nie możliwe ! Przecież ona nie żyje już kilka lat !
-Nadia, skarbie.. Nigdy nie udokumentowali mojego zgonu. Musiałam się ukrywać przed Anastazją i jej knypkami. Nie chciałam, aby wam stała się krzywda. Dobrze wiesz jaka ona jest.
-Mamo..
-Przepraszam cię.
-Nie masz za co, robiłaś to dla naszego dobra.
Rozpłakałam się już całkiem. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Odnalazłam swoją mamę. Już wiem co czują inni w takich chwilach. Coś pięknego. Ta euforia, ten szał, to niedowierzanie, że to w ogóle jest możliwe. Jedyne przeżycie . Coś jak ślub. Jest (przeważnie) jeden i niezapomniany. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu stałam wtulona w mamę.
Musiałam przerwać tą chwilę. Zadzwonił do mnie Marco.
-Halo ?
-Nadia  i jak ?
-Dobrze. Muszę ci coś powiedzieć.
-Płaczesz ?
-Ze szczęścia.
-Tata jednak żyje ?
-Nie, to nie.
-Eh, chciałem się tylko spytać czy wszystko gra, bo jestem w drodze do szpitala.
-Co jest !?
-Lewy miał wypadek.
-O matko, dojadę do ciebie.
-Jak chcesz. Pa.
-Pa.

-Nadia co jest ?
-Lewy miał wypadek, muszę tam jechać.
-Zawiozę cię i mamę.
-Ok.

***

Oliver wysadził nas przed wejściem do wielkiego budynku, a sam pojechał do domu. Nie chciał spotkać się z Marco. Nie wiem, czy bał się go, czy co.. Ta przyjaźń chyba nigdy nie była przyjaźnią. Niestety.. Pobiegłam jak zawsze na drugie piętro. Zobaczyłam Marco przy klatce schodowej. Jak mnie zobaczył przytulił się do mnie i zabrał, ale nie na ostry dyżur, tylko na oddział zamknięty. Wpuścili nas bez problemu. Czekaliśmy przed salą operacyjną.
-Nadia, kim jest ta pani ?
-A tak, zapomniałam. To jest moja mama. Katie.
-Dzień dobry. Marco Reus. Chłopak Nadii.
-Witaj, Katie Lorens . Mama .
Dalej czekaliśmy w ciszy. Cały czas byłam wtulona w mojego chłopaka. Operacja trwała kilka godzi. W między czasie poszłam w drugie drzwi, na ostry dyżur. Nie spotkałam nikogo po drodze, więc nie było problemu. Podeszłam do okna, przy którym stałam wcześniej. Sala była pusta. Znowu poleciały mi łzy. Przypomniał mi się widok, sprzed kilku godzin. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. To była mama.
-Też mi go brakuje słonko. Jak pomyślę, ile straciłam uciekając przed Anastazją... On był wspaniały.
-A ja go zawiodłam.
-Przestań, on zawsze cię kochał. Nie ważne co zrobiłaś. Czy mu spłukałaś w ubikacji papiery jako mała dziewczyna, czy o mało nie wystraszyłaś klienta. Nie ważne co się działo, zawsze byłaś jego oczkiem w głowie.
-Tyle, że ostatnio wyleciałam do Londynu z Pauliną... I nic nikomu nie powiedziałam. Przegapiłam jego ostatnie chwile w życiu. Nie mogę sobie tego wybaczyć.
-Ja przegapiłam połowę i jego życia i jakąś część twojego.
-Przecież młoda jesteś.
-Sasza też miał 39 lat. Ja mam 35. Urodziłam cię, gdy miałam 16 lat.
-Jak to ?
-Wiesz, to była jednak Rosja. Nikt tego nie kontrolował. Byliśmy wtedy już małżeństwem.. Sasza był bardzo mądry jak na swój wiek i rozwiązał gang, którego był przywódcą. Chyba był najmłodszym przywódcą w historii, ale muszę przyznać, że nasi ludzie... to było coś. Byliśmy najsilniejsi w całej Europie. Ciężko było nam wszystkim rozstać się ze sobą, ale twój ojciec bał się o mnie... Więc nasza mafia poszła krótko mówiąc z dymem, każdy poszedł w swoją stronę. Nazywaliśmy siebie 'Złotą Żmiją'. Słyszałam jak rozprawiłaś się z twoją macochą. Oliver mi mówił. Wiem, że bez niczego byłabyś naszą prawą ręką... Dobra, chodź do Marco. Ciężko mu. Ten Lewy musi być serio dla niego bardzo ważny.
-To jego przyjaciel..
-Powiem ci, że niezłe ciacho sobie wyrwałaś.
-Oj wiem, ale też bywają między nami różne chwile. Niedawno mnie zdradził. Wybaczyłam mu.. Jednak dalej jest ten strach, że to się powtórzy.
-Kim on jest z zawodu ? Kojarzę go.
-Piłkarz Borussii.
-Ah to ten ! Mi się podobał ten, no Mario .
-Najlepsi przyjaciele... byli.. Mario teraz gra w Bayernie. Nie utrzymują już za bardzo ze sobą za bardzo kontaktów...
Doszłyśmy do Marco. Cały czas siedział przed salą. Widać było, że jest załamany. Nie dziwię mu się. Od kilku godzin nie ma żadnych wieści o stanie zdrowia Roberta. W końcu jednak wyszedł lekarz.
-Ktoś z rodziny ?
-Jestem jego przyjacielem.
-Pan Lewandowski żyje, jednak musi pozostać cały czas pod naszą obserwacją. Jego stan zdrowia jest stabilny, ale na razie pozostanie w śpiączce. Proszę się nie martwić.
-Dziękuję.
Uff. Na szczęście Lewy żyje. Nic mu nie jest. Nie wiem co było przyczyną wypadku. Słyszałam plotki, że nie układa mu się z Anią.. Świeżo po ślubie są, a już kłótnie? Nie wiem czemu. Może to tylko plotki ? Mam nadzieję...
Marco nie chciał wracać do domu. Powiedział, że nie ruszy się stąd dopóki nie porozmawia z przyjacielem. Powiedziałam, że nie wiadomo kiedy go wybudzą. Błagałam, żeby pojechał do domu, przespał się i wrócił tutaj. Prosiłam,żeby zrobił to dla mnie. Mama zadzwoniła po Olivera. Miała dzisiaj spać u niego, a ja pojechałam do Marco. Obiecał, że pojedzie jak ja będę nocować u niego. Umówił się z lekarzem, że jak już coś będzie wiadomo ma natychmiast zadzwonić, nawet w środku nocy. Widać było, że Robert nie jest mu obojętny... Miałam nadzieję, że nie będzie miał jakiegoś wstrząsu mózgu, czy czegoś gorszego..

-----
Witajcie ! Jest już kolejny post ! :) 2 posty w jedne dzień.. :P Mam nadzieję, że się podoba ! No i reszta też. Tylko proszę ! KOMENTUJCIE !!! Anonimowość jest włączona, więc jak ktoś nie ma konta to też może śmiało komentować !

12 komentarzy:

  1. Świetny!
    Mam nadzieję, że z Lewym będzie ok ;C
    Dobrym przyjacielem jest Marco.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, pisz dalej :D masz wielki talent :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEBISTY!!!!!!!! co z dzidziusiem? może do lekarza......

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne xd pisz tak dalej a z chęcią bd to czytała :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że Lewy szybko dojdzie do siebie.
    Marco... awww *.*
    Czekam z niecierpliwością na nn i rozwój wydarzeń!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Omnomnomnomnom *-*
    Świetny !! ♥
    Oby Lewemu nic nie było :D
    Z niecierpliwością czekam na nn! :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo. Ale super,że odnalazła mamę :D Od początku przeczuwałam,że ty może być ona. Haha No,ale ten wypadek Lewego :c No nic. Czekam na nn i pozdrawiam Marta : * Zapraszam do siebie przygoda-reusa-bvb.blogspot.com dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://przygoda-reusa-bvb.blogspot.com/2013/08/rozdzia-2.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  9. WOoOW! Boskie! *.* No ale mama? Ta MAMA, która niby zginęła kilkanaście lat temu, jest teraz tu i blisko Nadi? No nie, Ty kobieto to umiesz zaskakiwać! :D To jest takie magiczne i skrywające w sobie coś... Nie wiem, co, ale coś genialnego. xD Posmutniałam jednak na wieść, że Lewy miał wypadek :c No ale mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku :) Z niecierpliwością czekam na nexta :3
    Zapraszam Cię również do mnie na drugiego bloga :)
    http://nierealne-marzenia-z-nami.blogspot.com/
    Buziaczki! :**

    OdpowiedzUsuń
  10. CZEKAM NA WIĘCEJ <3 wczoraj i dziś przeczytałam wszystkie rozdziały <3 ŚWIETNE

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne ♥ czekam na więcej :p

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialneeee to jest!! Śleedzę twojego bloga od jakiegoś czasu i zawsze jak zobacze że nowy rozdział to cieszę się jak głupia!! :D Jest nieco inny niż pozostałe! A co do rozdziału? Zaskakujący! Biedny Lewy...;( POZDRAWIAM!!! :D

    OdpowiedzUsuń