czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 27.

*Tydzień później*

Od tygodnia jakoś było spokojnie. Zauważałam jakieś gesty w kierunku Marco ze strony Angeliki, ale próbowałam wmówić sobie, że jestem przewrażliwiona. Wszystko układało się po mojej myśli. Zostały 2 dni i wredna jędza miała opuścić mój dom raz na zawsze. Sobotni wieczór. Pogoda dopisywała idealnie, więc nie mogłam nie skorzystać i poszłam na spacer. Reus był na małej imprezce z okazji urodzin Mitchell'a. Ja wolałam zostać w domu. Coś nie czułam się na siłach, żeby iść do chłopaków. Po za tym Paulina musiała w tym czasie coś załatwić i wróci dopiero jutro. Coś się stało, a jej bezduszni rodzice mieli to krótko mówiąc w dupie. I tak nie utrzymywała już z nimi kontaktu. Trzeba nie mieć serca, aby tak potraktować własną córkę. Rozmyślałam tak w kółko co będzie już za 3 miesiące . No właściwie dzisiaj już równe 3. To jest niewiarygodne, że ten czas tak szybko leci ! Przecież wczoraj zaledwie był miesiąc, a jutro mam być już na porodówce. Bardzo chciałam mieć to dziecko, ale byłam też pełna obaw. 'Co jeśli nie będę dobrą matką ? ' Tak wiem. Te myśli pojawiały się u mnie często, ale małe dziecko to nie jest lalka ! Trzeba wziąć za nie odpowiedzialność, opiekować się nim. Nawet nie wiem co ostatnio się stało, ale już od kilku miesięcy nie mam kontaktu z mamą. Po tym wyjeździe... jakby zniknęła z miasta. Mam nadzieję, że to nie sprawka Anastazji. Ygh ! Nie chciałabym mieć z tą babą ponownie problemów. No... Właściwie to była to pewnego rodzaju przygoda, która pociągała mnie do dziś. Jednak brałam pod uwagę dziecko. Mogła być teraz bardziej uzbrojona i pozbawić mnie maleństwa. Muszę jutro zadzwonić do mamy. Spojrzałam na zegar w telefonie. Było już po 23. Nawet nie wiem kiedy to zleciało ! Wracałam spokojnie do domu. Marco pewnie już tam czekał i niepokoił się. Doszłam do domu. Drzwi były otwarte Trochę dziwne.. Ściągnęłam płaszczyk i poszłam na górę, do sypialni. Po drodze usłyszałam dziwne jęki. Prosiłam w środku, aby to był znowu sen. Przerażający, zbyt realny sen, ale nie. Podeszłam cicho pod lekko uchylone drzwi od pokoju. Usłyszałam rozmowę zadyszanego Marco i Angeliki.
-Spróbuj coś powiedzieć -Warknął Marco - Masz to czego chciałaś.
-Dobra, dobra. -Zaśmiała się zwycięsko -Żadnych zdjęć jej nie pokażę. Przespałeś się ze mną , tyle mi starczy.
-Nienawidzę cię -Syczał wściekły - Mam nadzieję, że Nadia się nie dowie. Za bardzo ją kocham, aby zniszczyć to wszystko.
-Jakoś dałeś się przekupić -Śmiała się dalej Angelika - Jesteś boski w łóżku.
Stanęłam w drzwiach . Łzy same napływały mi do oczu. Nie mogę uwierzyć. Obiecywał ! Ostrzegałam go przed nią ! Czemu ja do cholery jej wcześniej nie wyrzuciłam z domu !? Nienawidziłam tej suki z całego serca. Zabierała mi  wszystko. Niszczyła mi każdą chwilę radości, każdy związek, wszystkie sytuacje, każdy dzień, każdą noc, niszczyła mi całe moje życie. Zawsze gasiła we mnie płomyczki nadziei, że będzie kiedyś lepiej. Ona miała to co chciała. Chciała zniszczyć jej mój związek z Marco? Udało się. Nie zaufam już mu drugi raz ! 2x mnie zdradził. Czemu to nie może być zły sen ? Co ja takiego zrobiłam, że los się na mnie mści ? Cholera jasna by to wszystko wzięła. Weszłam wolnym krokiem do pokoju. Angelika posłała mi spojrzenie, które mówiło jasno i wyraźnie 'Wygrałam' a Marco stał przerażony jak słup soli. Zdrętwiał, nic nie powiedział. Jak mnie zobaczył oczy prawie wyszły mu na wierzch. Nie mogłam na niego patrzeć. Nie chciałam, nie mogłam. Nie dziś, nie jutro, nie za 2 miesiące, ani przy porodzie. Miał zniknąć z mojego życia raz na zawsze. Za dużo ten związek ode mnie wymaga. Tyle, że czego się spodziewałam ? Gwiazda piłki nożnej, może mieć każdą, a ja głupia co myślałam ? Podeszłam do niej. Spojrzałam jej prosto w oczy. Wymierzyłam i strzeliłam jej z tzw 'liścia'. Nie przestawałam płakać. Stałam nad nią i patrzyłam z goryczą ja trzyma rękę przy czerwonym śladzie, mojej dłoni. Włożyłam w to całą swoją siłę, aby w końcu poczuła jak to jest. Żaden facet jeszcze jej nie uderzył. Szkoda. Puszczała się na prawo i lewo, ale dalej każdy ją wielbił. Niestety nie spodziewałam się odwetu z jej strony. Wycelowała prosto w brzuch, z kolana. A potem poprawiła to solidnym kopniakiem. Jedyne co pamiętam z tamtego nieszczęsnego wieczoru, to widok zakrwawionych paneli w sypialni Marco.

***

-Nadia, skarbie. -Szlochał Marco- Obudź się już. Przepraszam, to moja wina. Nie powinienem. Zrobiłem z tego jeszcze większe bagno niż było. Mogła pokazać ci te cholerne zdjęcia. Pewnie byś mi to wybaczyła, ale nie kolejną zdradę. Nienawidzę siebie za to. Pewnie będę miał zniknąć z twojego życia teraz. Uszanuję to. Nie zasługuję na ciebie.
-Marco -Syknęłam - Nie mylisz się. Masz zniknąć i to natychmiast. Nienawidzę cię ! Ostrzegałam ! -Miałam wrażenie, że krzyczę, ale szybko zorientowałam się, że mój głos jest jeszcze słaby, jakby zaspany. Zamiast krzyczeć, szeptałam.
-Obudziłaś się ! -Odetchnął z ulgą.
-Nie zmienia to faktu , że mnie zdradziłeś ! -Próbowałam krzyczeć z całych sił - Ostrzegałam ! Jesteś łajdakiem, chamem ! Nie wiem jak po prostu cię nazwać ! Wynoś się z mojego życia ! Wynoś się !
-Przepraszam -Zaszlochał. -Przepraszam cię.
-Myślisz, że przepraszam zmieni coś ? -Warknęłam - To przepraszam to sobie w dupę wsadź. Mi to nie jest do niczego potrzebne.
-Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła ? -Nie odpuszczał -Kocham cię.
-Kocham cię !? -Zaśmiałam się ironicznie - Kocham cię, ale wybacz. Zdradziłem cię już drugi raz. Ale dalej cię do cholery kocham. Kpisz sobie ze mnie ?
-Mam wytłumaczenie -Ciągnął.
-Tak jakieś zdjęcia. -Mruknęłam - I dzięki tym zdjęciom przespałeś się z Angeliką. No dziękuję panie romantyczny ! Wynoś się stąd ! Słyszysz ? Nie chcę cię widzieć ! Nigdy !
-Ponoszą cię emocje. -Próbował się opanować -Odpocznij i pogadamy później.
-Nie ! -Wrzasnęłam - Nie pogadamy ! Jesteś skończonym dupkiem i egoistą myślącym tylko i wyłącznie o sobie ! Nie pomyślałeś o mnie czy o dziecku ? Wynoś się !
-Jak sobie życzysz. -Powiedział zrezygnowany - Jutro przyjdę.
Nie odpowiedziałam na to. Zaśmiałam się tylko pod nosem. Nie mogłam znieść tego faktu, że zostawił mnie i maleństwo.. Właśnie ! Dziecko ! Coś jest nie tak. Nie czuję już go przy sobie. Nie czuję, aby było we mnie ! Co jest grane ? Czekałam tylko z niecierpliwością na lekarza. Za oknem świecił się księżyc. Delikatne chmury przesłaniały jego tarczę. Nie mogłam spać. Nie zmrużyłam całą noc oka. Wpatrywałam się w hipnotyzujący blask księżyca. Wiedziałam, że to koniec. Nie chciałam, ale musiałam być stanowcza w życiu. Nie mogłam pozwolić na to, aby stało się to już 3 raz. Nie wiem co myślałam, gdy dowiedziałam się o pierwszej zdradzie, że już tego nie zrobi ? Teraz tylko to zaprzątało moją głowę, raz może dwa pomyślałam o dziecku... które nie dawało znaków życia. Do głowy przychodziły mi najczarniejsze scenariusze, ale nie mogłam, nie chciałam myśleć o tym dopóki nie skonsultuję się z lekarzem. W końcu nastał blady świt. Na korytarzu usłyszałam jakieś ciche szmery. Ktoś zapukał do pokoju.
-Proszę -Powiedziałam nie odwracając wzroku od okna.
-Witam panno Lorens -Powiedział przyjaźnie lekarz - Jak się pani czuje ?
-Nijak -Odpowiedziałam. -Co z moim dzieckiem ? Gdzie ono jest ? Nie czuję go w sobie!
-Proszę się uspokoić... -Posmutniał -Doznała pani.. sporego stresu no i jeszcze 2 potężne ciosy w brzuch..Ten stres nie był pierwszy i... Tak mi przykro.
-Nie -Powiedziałam szeptem. Słone łzy zaczęły mi kapać po policzkach - To nie możliwe..
-Przykro mi.Naprawdę, przykro mi. -Powiedział i wyszedł z sali. Chyba dobrze zrobił, bo wstałam z łóżka. Zaczęłam krzyczeć, bić ściany, drapać je, płakać rzewnie, kucać przy niej i zaraz wstawać i wszystko od początku. Długo nie czekałam aż ktoś przybiegnie do pokoju. 2 pielęgniarki złapały mnie za ręce, wykręcając mi je do tyłu. Nie przeszkodziło mi to w krzyczeniu i płakaniu.
-Oddajcie mi moje dziecko ! Gdzie ono jest ! To nie możliwe, ja nie poroniłam ! Oddajcie mi je ! -Wrzeszczałam ile miałam sił w płucach. -Zróbcie coś ! Chcę je mieć z powrotem !
-Proszę się uspokoić ! -Krzyczał jakiś lekarz - Siostro Zastrzyk. Nic więcej nie pamiętam. Poczułam tylko lekkie ukłucie . A potem głęboki spokój i odrętwienie. Zdrada, utrata dziecka.. Życie mnie przerastało. Wystarczyłby jeden strzał w skroń... Ale co mnie trzymało przy życiu ?

---------------
Witam ! Rozdział nie najdłuższy.. Eh. Miałam jakiś okres czasu na pisanie dłuższych opowiadań, ale teraz jakoś takie średnie mi wychodzą. I chyba zostanę przy tej opcji :) Więc jak mówiłam już wcześniej, Angelika sporo namieszała. Przykro mi :c Musiałam, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie... Nie lubię osładzać im życia xDD Wolę mieszać ^^ Hahahah xD Nie, no mam już plany na następne rozdziały. Namieszamy lekko u Pauli I Mitchell'a, ale na końcu się wszystko ułoży . Co potem ? Nie wiem :3  Czekam na komentarze ! Można anonimowo ! Na razie tyle chciałam wam powiedzieć :3 .
Buziaczki ! :*
Om Ness <33
P.S. Dziękuję za +8 tyś wyświetleń ! Coś wspaniałego <3 Dziękuję ! 

7 komentarzy:

  1. Świetny! Zrezstą jak zwykle :)
    Angelika jaka jędza!
    Kolejna zdrada.. egh.
    I jeszcze ta strata dziecka.
    Nieźle mieszasz :D
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. oh :c namieszałaś, namieszałaś... ale wydaje mi się że, dobrze, że straciła dziecko skoro Marco ją zdradził, chociasz to przykre :( powinna zacząć wszystko od nowa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że ta po**bana Angelika namiesza! Grr! Jak ona mogła zaciągnąć Marco do łóżka?!
    Straciła dziecko, i do tego ta zdrada...
    Jeżeli Marco dalej zależy na Nadii, to powinien walczyć mimo wszystko. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Buziaki! :*
    http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/2013/08/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże!! Jak to straciła dziecko?! Przecież to nie możliwe. Jeszcze Marco znów ją zdradził! Jebana Angelika! No nic. Rozdział bardzo mi się podoba, kiedy mogę spodziewać się następnego?
    + Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
    http://kocha-sie-za-wszystko-i-mimo-wszystko.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. o w dupe! no toś dowaliła! O.o jak on mógł?! kurde, zabić tą Angelikę... i jeszcze to dziecko...
    boski <3'
    czekam na kolejny ;3
    + nominowałam cię do The Versatile Blogger :)
    szczegóły u mnie --> http://dagmara-marco-story.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nie mogła! No przecież... Dlaczego ona straciła dziecko?
    A ten Marco to tylko ją zdradza!

    Zapraszam do komentowania u mnie
    http://zakochana-w-lewym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń