czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 11.

Nie spałam całą noc. Nie mogłam, nie chciałam, nie miałam siły spać. Wiem, że to dziwny stan.. Cały czas mam w głowie Marco i jego dziewczynę. Pewnie się teraz świetnie bawią i o mnie nikt nie pamięta. O 12 wparował do mojego pokoju Oliver.
-Co jest ?
-Mam złe wieści.
-Kolejne ? Dajesz.
-Marco jest w szpitalu. Próbował popełnić samobójstwo.
-CO!?
-To co słyszysz. Ubieraj się jedziemy do szpitala.
-Nie ! Pewnie jego dziewczyna tam z nim jest.
-Ubzdurałaś sobie coś. Myślisz, że dlaczego chciał się zabić!? No rusz się , bo pojadę bez ciebie.
-10 min.
-5 i bez dyskusji. Czekam w aucie.
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Marco chciał popełnić samobójstwo !? To do niego nie podobne. Coś mi w tym nie pasowało. I to za bardzo. Miałam nadzieję, że nie zobaczę tej jego dziuni w szpitalu. Inaczej udusiłabym ją gołymi rękami.

***

Byliśmy już przed szpitalem. Zanim wysiadłam z auta Oliver miał do mnie prośbę. Mówił, żebym nie mówiła do niego Oliver, bo Oliver nie żyje. Od dziś nazywa się Johan Lorens i jest moim bratem. Zapomniałam już dawno o tym, że musi się ukrywać. Musiałam się przyzwyczaić, ale i tak zawsze traktowałam go jak brata, więc nie było z tym problemu. Tylko, żeby nie pomylić imion !
No i weszliśmy. Charakterystyczny zapach przyprawił mi mdłości. Nie lubię tego . Jednak przy samym wejściu szerokim uśmiechem przywitała mnie recepcjonistka.
-Dzień dobry. Szukam Marco Reusa.
-Jest pani z rodziny ?
-Jestem jego dziewczyną.
-Ale już jest tam jedna pani, która też powiedziała, że jest jego dziewczyną.. Jak to ?
-Uduszę idiotkę.
-Słucham ?
-Proszę pani, to długa historia. To jest przejściowe. Ona chciała się po prostu do niego dostać.
-Rozumiem, rozumiem. Wyrzucić ją ?
-Tak proszę. Byłabym bardzo wdzięczna.
-Dla pani wszystko.
-Dla mnie ? Jak to ?
-A nie ważne.
Trochę dziwne, ale nie wnikam. Ten tajemniczy błysk w oku i szczery uśmiech wywoływał wiele myśli. Pierwszy raz widziałam tą kobietę na oczy, a jakbym znała ją od lat. Poszłyśmy na drugie piętro. Właściwie poszliśmy, bo Oli.. znaczy Johan snuł się jak cień za nami. Jakby go nie było. Musiał nad czymś myśleć. Zobaczyłam tą kobietę ze zdjęć. Już miałam się na nią rzucić. Jednak Johan przewidział mój zamiar i złapał mnie w pasie. 'Spokojnie' -wyszeptał. Recepcjonistka wyrzuciła ją ze szpitala. Spojrzałam tylko na nią lodowym wzrokiem. Po chwili z jednej z sal wyszedł lekarz.
-Przepraszam !
-Tak ?
-Szukam lekarza, który zajmuje się Marco Reusem.
-To ja, kim pani jest ?
-Jego dziewczyną.
-Zapraszam do gabinetu.

***

-Pan Reus. Próbował popełnić samobójstwo. Na szczęście znaleźli go w porę koledzy z drużyny. Jego stan się co chwilę polepsza, chociaż nie ukrywam, że na początku mieliśmy obawy czy przeżyje.
-W jaki sposób chciał popełnić samobójstwo ?
-Podciął sobie żyły.
-Wiadomo z jakiego powodu ?
-Policja ma już podejrzenia. Dostawał anonimowe pogróżki na pocztę e-mail i w formie listu.
-Można go odwiedzić ?
-Jak najbardziej, jednak nie wiem, czy pan Reus będzie mógł coś powiedzieć ?
-Dlaczego?
-Małe komplikacje przy wybudzaniu ze śpiączki. Jednak powinny już ustąpić. A jak nie teraz, to za kilka godzin.
-A kiedy będzie mógł wyjść ?
-Musimy zrobić jeszcze badania upewniające, że wszystko jest w porządku. Jednak przy dobrych wiatrach za 3 dni, pacjent będzie mógł już wrócić do domu.
-Dziękuję, do widzenia.
Wyszłam roztrzęsiona do sali. Wiedziałam, że to przeze mnie. Oni wymyślają jakieś pogróżki a tu gówno prawda. Stanęłam przed sala. Chciałam wejść, ale z drugiej strony nie chciałam patrzeć na blondyna. Nie mogłabym spojrzeć mu w twarz. Jednak wiedziałam , że muszę zrobić to na przekór sobie. I zrobiłam. Weszłam tam . To był wstrząsający widok. Pełno kroplówek, urządzeń nie wiadomo do czego i ciemne pomieszczenie. Jak w jakiejś izolatce.
-Marco...
-Nadia ? Nie płacz kochanie.
-Coś ty najlepszego zrobił ?
-Przepraszam, nie chciałem.
-Jak to nie chciałeś, dlaczego... powiedz mi.
-Nie wytrzymywałem bez ciebie, nie wiedziałem gdzie jesteś. Smutki topiłem w alkoholu, ty nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś, nie było cię na Twitterze ani na Facebooku . Chciałem porozmawiać, ale nie miałem jak.
-Nie zależało ci na mnie .
-Mylisz się. Zależy mi bardzo. Kocham cię całym sercem.
-To czemu mnie nie zatrzymałeś ?
-Nie wiem... Nie mam pojęcia. Przepraszam.
-A ta laska ? Siedziała przed salą i powiedziała, że jest twoją dziewczyną.
-Bo jest....
-A ja ?!
-Daj mi dokończyć. Kocham cię najmocniej na świecie, jednak ona...
-Będziemy mieli dziecko gnoju.
Wyszłam cała czerwona. Nie czekałam na nikogo , na żadne słowa. Uciekłam. Łzy ciekły mi po polikach bez przerwy. Nie wierzyłam w to co słyszałam. Biegłam przez cały parking, ale szybko straciłam siły i usiadłam na środku drogi. Płakałam cały czas. Po chwili dogonił mnie Johan .
-Co się stało !?
-Ta zdzira jest jego dziewczyną, rozumiesz. Nie będzie mnie i Marco i dzecka. Będę ja i dziecko. Muszę je usunąć. Johan pomóż mi !
-Nie, to nie możliwe.
-Powiedział mi to prosto w oczy ! Rozumiesz to !?
-Uspokój się chodź pojedziemy do domu. Przemyślisz to wszystko.
-Nie uspokoję się, chcę usunąć to dziecko !
-Nie pozwolę ci na to !
-Johan , musisz mi pomóc. Jesteś moim bratem.
-Przestań płakać, jedziemy do domu.

***

-Oliver ? Nadia , już jesteście ?
-Sasza, musimy pogadać.
-Gdzie Nadia?
-Powiem ci wszystko. Daj jej chwilę spokoju.
Reszty nie słyszałam. Odbyła się między nimi poważna rozmowa. Gdy krzyczeli rozumiałam niektóre elementy typu:
-Jesteś pewny, że to nie ona !? Nigdy nie był spisany akt jej zgonu !
-Tak
-To kiedy go niby potwierdzili !?
Nie wiedziałam o co chodzi. Szczerze, to dzisiaj już mam dosyć wszystkich informacji. Jednak to nie był koniec złych wieści. Wpadł Oliver/Johan.
-Co znowu !? Nie możecie dać mi spokoju ?
-Dobiję cię jeszcze bardziej, wybacz.
-Sasza wie o ciąży. Sprzątał ci łazienkę . I prasa już wszystko wie. Pełno dziennikarzy przed naszym domem.
-Wywal ich. Nie chcę nikogo widzieć. Wynoś się ...
-A co z ciążą ?
-I tak usunę. Wyjazd z pokoju.
-Ojciec ci nie pozwoli. Cześć...

3 komentarze:

  1. Pisz pisz pisz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. :OO Jeny, Marco i samobójstwo? Nie spodziewałam sie tego, jestem ciekawa co z nim i w ogóle ciążą. Mam nadzieję, że się uloży wszystko :)) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. o booże, ale się dzieje :o Marco, samobójstwo, ciąża... Tyle tego złego :c O jeju tak szkoda mi Nadii, tak bardzo cierpi ;/ Chociaż może warto by było, żeby ona wysłuchała blondyna... Sama już nwm -.- Rozdział jest świetny! *.* Nie mogę się doczekać nn ;3
    Zapraszam Cię również do mnie na moje dwa blogi :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń