niedziela, 14 lipca 2013

Rozdzial 6.

"Znajdę cię suko" Całą noc spędziłam w szpitalu, przy sali Olivera i tylko jedna myśl chodziła mi po głowie. Był operowany. Czekałam kilka godzin, aż wyjdzie ktoś z tej sali i powie mi, że wszystko jest ok. Ok 7.00 wyszedł lekarz.
-Przykro mi -powiedział - nie udało nam się.
-Jak to !? - krzyczałam.
-Rozumiem, ale robiliśmy co w naszej mocy. Proszę nie krzyczeć i iść do domu. Tak będzie najlepiej.
Łzy poleciały mi po policzkach. To nie może być prawda ! Oliver musi mi pomóc ! Tylko on wie o wszystkim do cholery! Oliver.. Nie mogłam przecież działać sama. To byłoby za ciężkie. Ona mnie zabije ! Anastazja jest do wszystkiego zdolna... Jeszcze miałabym narażać Marco ? Nie mogłabym znieść tego, że mogłoby mu się coś stać. Nagle dostałam telefon.
-Halo ?
-12:00 opuszczona fabryka. Nie spóźnij się.
-Kto mówi ?
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk rozłączonego połączenia. Głos brzmiał znajomo. Był to męski głos. Nie mogłam oddzwonić , bo numer był zastrzeżony. Miałam jeszcze godzinę. Zastanawiałam się gdzie może być ta fabryka.. Spytałam się pielęgniarki. Mówiła, że to jest 20 min drogi stąd . Właściwie trzeba jechać cały czas prosto za stadionem. Bałam się, że to podstęp Anastazji. Zabiłaby mnie bez żadnego słowa. Chciała w końcu przejąć cały majątek. Targały mną różne emocje. Chciałam iść , dowiedzieć się kto to był, czego chciał. Z drugiej strony bałam się, że mnie tam zabiją. Nie dawało mi to spokoju. Wiedziałam, że jak nie pójdę to będę tego żałować i mówić sobie, że było trzeba to załatwić. Przypomniało mi się, że mam w domu pistolet. Dostałam go od Olivera, nigdy nikomu o nim nie mówiłam. Właściwie to tutaj znałam tylko Marco. Pojechałam po niego. Schowałam dokładnie w spodniach i pojechałam.

***

Serce waliło mi jak oszalałe. Zaraz miał ktoś przyjść i najprawdopodobniej mnie zabić. Nie wiem czy byłam gotowa czy nie.. Wiedziałam, że nie ma teraz już odwrotu. Usłyszałam czyjeś kroki za mną. Przyspieszył mi oddech.Poczułam czyjś dotyk, odruchowo sięgnęłam do spodni. Uświadomiłam sobie, że mogłoby to pogorszyć sytuację.
-Jesteś taka piękna.
-Kim jesteś ? I czego o de mnie chcesz ?
-Odwróć się .. Nie zrobię ci krzywdy.
-TATA!?
-We własnej osobie księżniczko.
-Narobiłeś mi tyle strachu ! Już miała sięgać po pistolet i cię zabić !
-Jaki pistolet?
-Nie ważne. Co ty tutaj robisz !? Czemu mnie nie ostrzegłeś do cholery !
-Uznałem, że tak będzie lepiej.
-Lepiej !? Czemu akurat tutaj mieliśmy się spotkać !? Czemu z zastrzeżonego dzwoniłeś !? Kurwa dlaczego !?
-Słownictwo.
-Wybacz.
-Bałem się, że masz telefon na podsłuchu. Anastazja jest w Niemczech. Prawie zabiła Olivera.
-Oliver nie żyje.
-I tu się mylisz. Jest tutaj. Oli chodź tu !
-Przecież powiedzieli mi..
-Wiemy. Znajomy doktor. Wszystko załatwiliśmy dla zmyłki, żeby twoja macocha myślała , że nie żyje.
-Ona chce mnie zabić a wy ? Udajecie, że Oliver nie żyje. Geniusze !
-Uspokój się !
-Jak mam się uspokoić !?
-Nie rozumiesz, że to dla twojego bezpieczeństwa !?
-Ona grasuje sobie spokojnie po Dortmundzie a wy "zabijacie" Olivera dla mojego bezpieczeństwa !?
-Tak ! Bo jej chodzi o Olivera. Myśli, ze jak go zabije to będziesz bezbronna i łatwo dorwie ciebie. A tym czasem on cały czas będzie blisko ciebie, więc jak się zbliży do ciebie Oliver ją delikatnie mówiąc sprzątnie.
-A jak nie zdąży ?
-Pamiętasz jak Oliver opowiadał ci o naszej rodzinie ?
-Skąd wiesz ?
-Myślisz, że nie komunikował się ze mną ?
-No pamiętam.
-Oliver był szkolony przez tajne służby specjalne. Nie ma szans , że coś ci się stanie okej ?
-Okej... A co teraz z wami ? Gdzie będziecie ? Na chwilę obecną jestem sama, bo Marco wyjechał. Wróci jutro.
-My musimy się przemieszczać, aby nas nie zlokalizowali. Nie martw się o nic. Damy radę. A ty, wracaj do domu Marco. Masz już wszystko załatwione. Nasz dom.. Znaczy twój i Olivera jest sprzedany jakieś parce, która niedawno miała ślub. Spokojnie, są sprawdzeni.
-Tato.. Boję się. Jeszcze kilka dni temu miałam normalne życie. A dzisiaj wywróciło się ono o 180 stopni. W każdej chwili mogą mnie zabić, muszę udawać, ze nie żyjecie, muszę oszukiwać Marco... Muszę się zachowywać jak członkini mafii. Tato...
-Skarbie, rozumiem, że jest ci ciężko. Nie chciałem, aby stała wam się krzywda. Tobie i mamie. Jednak straciłem ją i mogę stracić ciebie, czego nie przeżyję. Będę cie chronił, aż umrę. Gdybym wiedział o tym , nigdy nie robiłbym tych głupstw w młodości. Musisz mi pomóc je spłacić. Postaram się załatwić to wszystko z Anastazją. Mam nawet plan. Proszę cię. Postaraj się tak żyć chociaż tydzień.. Potem wszystko powinno wrócić do normy.
-Kocham cię tato.
-Ja ciebie też skarbie. Musimy już uciekać. Jedź do domu.
-Cześć.

***

Wróciłam do domu. W salonie grał telewizor. A na kanapie siedział Marco. Zdziwiłam się, że już jest w domu.
-Cześć , a ty nie w Bayernie ?
-Hej , trener pozwolił mi szybciej wrócić. Specjalnie dla ciebie.
-Jak miło. Jak wam mecz poszedł ?
-Nie najgorzej. Mogło być lepiej. Wiesz czemu Oliver nie odbiera telefonu ?
-Oliver...
-Coś się stało?
-Oliver...
-Czemu płaczesz ? Co z Oliverem ? Gdzie on jest ?
-On.. Nie żyje.
-O matko. Co się stało ?
-W nocy go zastrzelili. Nie przeżył. Zostawiłam ci kartkę, że poszłam na zakupy tymczasem siedziałam w szpitalu. Operowali go kilka godzin, ale nie udało im się.
-Nadia, będzie dobrze ! Damy radę.. Co z waszym domem ?
-Już go sprzedałam. Jakaś parka się zgłosiła czy jest na sprzedaż. Powiedziałam, że tak jutro tylko formalności muszę załatwić.
-Kiedy pogrzeb ?
-Ciało jest zawiezione do Polski. Dzwoniłam do macochy.. Mówiła, że da mi znać .
-Będziesz chciała lecieć ?
-Nie wiem, przepraszam.
-Nie jestem zły. Wiesz, masz mnie. Znamy się krótko, ale mam wrażenie, jakbym znał cię od lat.
-Marco, dziękuję. Jesteś wspaniały.
-Nie przesadzaj...


2 komentarze:

  1. Jeny! Ten obrót sprawy! :O I to, że on jednak żyje i wg jej tata i ta cała sprawa, po prostu takie jedno jdjkd w mojej głowie XD Ogólnie coraz bardziej lubię bloga :3 Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jedyny chyba blog jaki czytałam, który od początku do końca trzyma w napięciu, jakbym oglądała jakiś film akcji

    OdpowiedzUsuń