środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 25.

-Kocham cię -Powtórzył Lewy.
-Pijany jesteś , mamroczesz -Powiedziałam roztrzęsiona.
-Nie, wiem co mówię. -Mówił zachrypłym głosem - Kocham cię, teraz to wiem. Zawsze byłaś dla mnie bardzo, bardzo ważna. Darzyłem cię uczuciem, którego nigdy nie doznałem. Do dzisiaj nie wiedziałem co to jest.
-Ty mnie prawie nie znasz - Wycedziłam przez zęby. -Nie widzisz, że jestem szczęśliwa z Marco ? Będę miała z nim dziecko za 4 miesiące.
-Żałuję, że to nie jest moje dziecko. Przepraszam, nie powinienem nic ci mówić - Powiedział zrezygnowany- Śpij dobrze.
Nic nie odpowiedziałam, byłam zszokowana. Lewy mnie kochał, niech to będzie zły sen ! Nienawidziłam ranić ludzi. Nie potrafiłam, a nie chciałam pakować się w żadne bagno. Lubiłam Lewego, był dla mnie jak brat, a w bracie nie można się zakochać, prawda ? Zakluczyłam się w łazience na jakąś chwilę. Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i podeszłam do lustra.
-Co oni w tobie widzą ? -Zapytałam patrząc sobie prosto w oczy. -Mieszasz tylko ludziom w życiu.
Nie wiem co robić. Lewy przecież wie, że za nic w świecie nie zostawię Marco ! On będzie ojcem mojego dziecka, on będzie moim mężem. (O ile wszystko się ułoży po mojej myśli.) No, ale przecież.. Nie . On był pijany ! On nie wiedział co mówi. Wyszłam z łazienki cała roztrzęsiona. Przy drzwiach czekał znowu Robert.
-Zaczekaj - szepnął - Musimy pogadać.
-Idź wytrzeźwiej . -Mruknęłam ponuro - Rano pogadamy.
-Nie, teraz ! -Złapał mnie za przeguby rąk - Proszę cię.
-Jestem zmęczona - Próbowałam się wyrwać - Rano.
-Rano będzie Reus -Próbował mnie zatrzymać - Teraz śpi i nic nie słyszy.
-Nie bądź tego taki pewny - Warknęłam - Zaraz zacznę krzyczeć.
-Dobra, dobra. - Marudził pod nosem - Bez agresji. Dobranoc.
Nareszcie spokojnie przeszłam z łazienki do pokoju. Gdyby nie to, że Lewy wymiotował, poszłabym do tej zaraz obok pokoju i nie byłoby całego zajścia. 'Głupia Nadia' -Rozmyślałam. Położyłam się obok Marco i się mocno do niego wtuliłam.

***

Budząc się, poczułam, że jestem sama w łóżku. Rozejrzałam się spokojnie po pokoju, nikogo nie było. Ubrałam szlafrok i zeszłam do kuchni. Siedział tam nie kto inny, tylko Robert. Jak na złość, był tam sam. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać i już miałam się wycofywać, gdy on się odezwał.
-Marco pojechał na zakupy, nie chciał cię budzić.
-Spoko. -Mruknęłam.
-Możemy teraz pogadać ? -Zapytał spokojnie.
-Jak musimy - Westchnęłam - Słucham cię.
-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie - Powiedział kończąc kanapkę - Nie powinienem ci nic mówić.
-Jeżeli to ci ulżyło nie jestem zła - Uśmiechnęłam się nieśmiało do niego.
-Miło, że mnie rozumiesz. -Odwzajemnił mój uśmiech - Nie chciałbym zepsuć tego co jest między tobą a Marco. On jest moim przyjacielem , zabiłby mnie.
-Okeej - Powiedziałam zmieszana - Spokoo. Mówię już na początku, że raczej nie rozwalisz tego co jest między mną a Marco. Ja idę się ubrać, a potem przejść się. Na razie.
-Pa -Powiedział słodkim, niewinnym głosikiem.
Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Bał się Marco, ale nie chciał walczyć o swoje uczucia. Trochę mnie to frustrowało, ale się cieszyłam, że mam spokój. Nie musiałam bawić się w jakieś podchody. Ubrałam się w zieloną, zwiewną, ciążową sukienkę i pasujące do tego balerinki. Wychodząc z domu, zabrałam klucze, portfel i telefon. Poszłam do parku. Chciałam się przewietrzyć i pomyśleć o wszystkim co stało się dziś w nocy. Lewy, on był we mnie zakochany. Może to tylko zauroczenie i mu przejdzie. Z takimi myślami biłam się aż do wejścia do parku. Usiadłam na ławce i puściłam sobie muzykę, aby zapomnieć choć na chwilę, o wszystkim. Właśnie w tym momencie zaczęło padać. Cholera jasna. Teraz ? Wkurzyłam się, ale co zrobić ? Musiałam wracać. Nie zmokłam za bardzo, bo tylko kropiło, jednak z moim szczęściem rozpadałoby się mocniej. Dochodziłam do bramy, kiedy wyszło piękne słońce. No to już była przesada. Jednak nie to wyprowadziło mnie z równowagi, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przed domem czekała na mnie Misia. Znaczy Angelika, moja przyjaciółka z Polski. Kochałam ją jak siostrę, mimo tego, że leciała na każdego faceta, zwłaszcza bogatego, to ona musiała mieć ostatnie słowo, to jej wszyscy musieli słuchać. Zawsze dostawała to co chciała, a ja byłam tak jakby jej pomagierem. Nigdy nie chciała słuchać o moich problemach. Ona zawsze była na pierwszym miejscu, jednak potrafiłam ją zmusić do wysłuchania mnie. Typowa lala. A teraz ona tu stała i czekała, przed moją bramą, najprawdopodobniej na mnie.
-Nadia ! -Pisnęła uradowana, jakby zobaczyła wyprzedaż w galerii - Słonko ! Tak się stęskniłam.
-Cześć -Próbowałam wyswobodzić się z jej uścisku - Przyhamuj trochę. W ciąży jestem. Co ty tu robisz ?
-Nie cieszysz się? - Zapytała - Tyle się nie widziałyśmy, a ty się nie odzywałaś. Słyszałam, że z tym Marco się ustawiłaś kochana.
-Co ty tu robisz ? -Wycedziłam chłodno przez zęby.
-Oj, no przyjechałam na wakacje do Dortmundu, ale zapomniałam zarezerwować hotel. -Próbowała się wywinąć, jednak coś mi nie pasowało- Popytałam ludzi no i wskazali mi gdzie mieszkasz. Znowu razem !
-Tyle, że ja nic nie powiedziałam, że możesz tu być -Mruknęłam wściekła.
-A ja tak ! -Powiedziała zadowolona - Czekają nas wspaniałe 2 tygodnie !
-Może Marco się nie zgadza ? - Odparłam wściekła - To nie mój dom. Po za tym zachowujesz się jakbyś była królową ! Nikt nie powiedział, że możesz tu mieszkać !
-Nie spinaj się, bo zmarszczek dostaniesz - Śmiała się ironicznie - A teraz idź do tego blondaska , że mieszkam z wami.
-Co proszę ? -Warknęłam na nią .
-No chyba nie zostawisz mnie tutaj tak samej ? -Powiedziała z taką słodką i niewinną minką, jakby nic się nie stało. Wiedziała, że to na mnie działa jak nic. Musiałam ją przygarnąć, przecież była moją przyjaciółką. Miałam nadzieję, że już nie wejdzie ze swoimi butami w  moje życie, a jednak. Przez nią miałam same kłopoty. Właściwie, po co ja się z nią przyjaźniłam ? Sama do dziś nie wiem...

----------
Siemka ! Ostatnio coś cierpiałam na brak weny, ale to nic ! :D Poszłam się przejść i wpadłam na kolejny pomysł, być może genialny :D (Ach ta samokrytyka. ) Nie będzie już tak słodziutko jak w Paryżu. Do życia Marco i Nadii wtargnęła Angelika. Właściwie, czemu ja wam zdradzam szczegóły ? Na szczęście dużo nie napisałam :P . Liczę na KOMENTARZE, to one dają mi motywację do pisania! Mam nadzieję, że ich trochę będzie. No i serdecznie dziękuję za ponad 6,5 tyś wyświetleń. Niedługo będzie 7000 ! I mam już 17 obserwatorów. Jesteście fenomenalni ! Dziękuję z całego serca za wszystko, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy .
Buziaczki :*

Om Ness.

P.S No i przepraszam za te krótkie rozdziały. Chciałam, żeby wychodziły dłuższe, ale wolę was pozostawić w napięciu , niż wszystko zdradzać w jednym, rozdziale :D Obiecuję, że następny będzie dłuższy!

6 komentarzy:

  1. super rodział czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję że ta Angela namiesza...
    Co do Lewusa, niech nie próbuje odbić Nadii Marco !
    Czekam na nn :-) buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już mnie Angelika wkurzyła-.-
    Lewuus niech już nie miesza!
    Ogólnie cudo rozdział<3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo. Angelika mówisz? ;d
    Czuje kłopoty ;x
    Mam nadzieje,że nic poważnego się nie stanie pomiędzy nimi :o
    Czekam z niecierpliwością i Pozdrawiam Miaa :*

    W wolnej chwili zapraszam do mnie przygoda-reusa-bvb.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A było tak słodko i jak zwykle ktoś musiał to zjebać. Na miejscu Roberta nie mówiłabym nic Nadi. Przecież to może zniszczyć ich przyjaźń :/
    Jeszcze ta Angelika grr okropna jakaś. Buziaki :**
    P.S zapraszam do mnie na nowe rozdziały:
    http://kocha-sie-za-wszystko-i-mimo-wszystko.blog.pl/
    http://trudny-wybor.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy kolejny? : )

    OdpowiedzUsuń