Dostałam zastrzyk na uspokojenie. Siedziałam na łóżku i nic nie mówiłam. Odrętwiała siedziałam i gapiłam się bezczynnie w okno. Nie wiem, co takiego zrobiłam, że spotyka mnie tyle cierpienia. Chciałam moje dziecko z powrotem. Nienawidziłam Angeliki. Byłam zbyt głupia, dając się jej podejść, mimo to, że wiedziałam jaka ona jest. Wyłączyłam komórkę, nie chciałam mieć kontaktu ze światem. Po co ? Żeby mnie wyśmiali ? Ludzie są okrutni, nie pozostawią na tobie suchej nitki. Teraz jestem byłą Marco Reus'a. Już widzę te wszystkie komentarze na mój temat. Ktoś nagle wpadł do mojego pokoju jak strzała. To Paulina, Mitchell i Robert. Zaraz, co !? Robert ? Co on tu szukał ? Szczęścia ? Pierwsza paulina rzuciła mi się na szyję.
-Nadia -Rozpłakała się - Tak mi przykro. -Przytuliłam ją również, ale nie odwracałam wzroku od szyby. Raz tylko rzuciłam im ulotne spojrzenie i to wszystko. Łzy napłynęły mi ponownie do oczu. Rozrywający ból od środka wrócił.
-Jak się czujesz ? -Zapytała odklejając się ode mnie.
-A jak mam się czuć ? -Rzuciłam jej z szyderczym śmiechem -Mam skakać z radości, że zostałam ponownie zdradzona i straciłam dziecko ?
-No tak -Zakłopotała się -Głupie pytanie.
-Paulina, czemu zawsze jak się widzimy to ktoś jest w szpitalu albo się coś dzieje ? -Zapytałam zrezygnowana -Przy tym zawsze płaczemy jak głupie.
-Zamieszkasz z nami -Powiedziała stanowczo -Już z Mitchell'em mamy wszystko ustalone.
-Nie ! -Krzyknęłam -Nie chcę wam mieszać się w życie.
-Nie ma problemu -Zaczął chłopak Pauli - Tak czy siak, skopię Reus'owi tyłek. Za wszystko.
-Jak chcesz -Mruknęłam -Wisi mi to, ale i tak z wami nie zamieszkam.
-Ja mam dom wolny -Wtrącił nieśmiało Robert -Odkąd Ania mnie zostawiła, mieszkam sam. Mogę się tobą zaopiekować -Rzuciłam mu tylko chłodne spojrzenie. Nie chciałam, aby robił sobie nadziei, że z nim będę. Mimo to, że nie jestem z Marco nie oznacza, że go nie kocham. Nie wybaczę mu już tego, ale go kocham z całego serca. Za co ? Za to wszystko co było między nami, za to że jest taki czuły i troskliwy, za to że kochał mnie całym sercem. Czemu ja tak myślę , że kochał ? Zdradził mnie to chyba coś znaczy. Mam duży mętlik w głowie. Wstałam i podeszłam do okna. Za mną poszedł Lewy. Objął mnie w pasie, ale szybko cofnął się o krok.
-Nie możesz zostać sama -Wyszeptał mi do ucha- Nie zostawię cię bez opieki. Zamieszkaj ze mną, dopóki nie znajdziemy ci jakiegoś przytulnego domu.
-Robert..-Odpowiedziałam mu szeptem -Nie mogę, nie chcę cię ranić tak jak on zranił mnie.
-Wiem, że z nas nic nie będzie -Powiedział smutno, tak aby reszta nie słyszała -Proszę cię, abyś zadbała o siebie i zamieszkała ze mną.
-Będę dla ciebie ciężarem -Odpowiedziałam odwracając się do niego -Po za tym, przyjaźnisz się z Marco, nie wiem. -Byłam tak blisko niego, że mogłam spokojnie go pocałować. Spostrzegłam, że Mitchell obejmuje ramieniem Paulinę, która cały czas patrzy się na mnie z zatroskaną miną. Wtem do sali wpadł pijany Marco z różami w ręku. Ledwo trzymał się na nogach, a jak wszedł do pokoju upadł na kolana.
-Już sobie innego znalazłaś ? -Zapytał.
-Nie jestem z Robertem i dobrze o tym wiesz -Mruknęłam przechodząc obojętnie obok niego.
-Wybacz mi to wszystko -Powiedział -Nie chciałem !
-Tania zagrywka -Burknęłam -Jak zwykle upijasz się po swoich błędach i przepraszasz. Nie tym razem. Gdyby nie ty.. -Głos mi się załamał.
-Gdyby nie ty dziecko by żyło. -Dokończyła za mnie podirytowana Paulina.
-Nikt cię nie prosił o komentarz -Syknął .
-Wstań z tych kolan i wyjdź -Warknęłam na niego. -Mam tego wszystkiego dosyć ! Wyjazd z mojego życia. Nie jesteś już jego częścią !
-Naida... -Zaczął.
-WYJAZD ! -Krzyknęłam z całych sił. -Nie chcę cię do cholery widzieć ! Znajdź Angelikę i się z nią pieprz ! Nie jestem już twoją dziewczyną i wątpię, że ci wybaczę !
-Nadia. -Powtórzył.
-Nie jasno się wyraziłam ? -Wycedziłam przez zęby -Masz zniknąć z mojego życia ! -Posłusznie wyszedł a ja rzuciłam się z płaczem w kierunku przestraszonego Roberta.
-Lewy -Łkałam -Przyjmuję twoją propozycję. Zabierzcie mnie stąd. Wszystko przypomina mi, że straciłam dziecko. Czuję się jak w psychiatryku !
-Pójdę porozmawiać z lekarzem o wypisie -Powiedziała Paulina i pociągnęła ze sobą Mitchell'a. Cały czas stałam wtulona w Lewego. Był dla mnie jak brat, czy kimś więcej ? Sama już nie wiedziałam. Miał w sobie to coś, przy nim czułam się kochana i bezpieczna. Podobnie jak przy N I M. Nie chciałam się od niego odkleić. W końcu musiałam, bo przyszedł lekarz. Cały czas łzy spływały mi po policzkach.
-Witam panno Lorens. -Powiedział przyjaźnie lekarz . -Nazywam się Smith i jestem do pani usług. Jak się pani dziś czuje ?
-Dzień dobry. Dobrze -Odpowiedziałam. -Kiedy będę mogła stąd wyjść ?
-Cóż, musimy zrobić jeszcze kilka badań. Przy dobrych wiatrach jutro będzie pani wolna. -Uśmiechnął się i chciał już wyjść.
-Pani Smith.. -Zatrzymałam go -Czy ja... Będę mogła jeszcze mieć dzieci ?
-Dziś wieczorem będzie pani miała robione badania. -Uśmiechnął się ciepło. - Za kilka dni się okaże.
-Dziękuję -Powiedziałam nieśmiało.
-Wszystko będzie dobrze -Dodawał mi otuchy Rob -Zobaczysz, będziesz miała swoją pociechę.
-Jeszcze wczoraj martwiłam się, czy będę dobrą matką -Zadrwiłam z siebie -A dziś nie ma już na świecie mojego dziecka. Świetnie.
-Mała -Zaczął Lewy - Ja muszę coś załatwić. Wpadnę jutro po ciebie ok ?
-Ok -Powiedziałam, a on pocałował mnie w czoło i wyszedł. W tym samym czasie do sali weszła Paulina, tym razem bez Mitchell'a.
-Co jest między wami !? -Pisnęła uradowana -I nie mów, że nic ! Ślepa nie jestem.
-Paula... Ja nawet nie wiem -Powiedziałam jakbym nie mogła. -Kocham Marco, ale wiem, że Robert nie jest mi wcale obojętny.
-Ty to masz życie -Westchnęła -Zazdroszczę tyle się dzieje !
-Tak zostałam 2 razy zdradzona ! -Zakpiłam -Jest czego pozazdrościć, ty będziesz mamą... A ja ?
-Heh.. -Speszyła się -U mnie i Mitchell'a jest okej..
-Jeszcze jest taki nadopiekuńczy ? -Zapytałam.
-Już przestał. -Zaśmiała się spontanicznie -Nakrzyczałam trochę na niego..
-Rozumiem, rozumiem. -Odparłam -A jak ciąża ?
-Okej -Uśmiechnęła się -Niedługo poród. Chcę, żebyś była wtedy przy mnie !
-Jasne -Powiedziałam -Nie ma sprawy.
***
Paulina krótko po naszej rozmowie również pojechała do domu. Jednak zanim to zrobiła zostawiła mi kilka ubrań i rzeczy, które mogą mi się przydać. W tym moją ukochaną MP4. Włączyłam sobie piosenki i leżałam z wbitym w sufit wzrokiem. Wieczorem jak oznajmił lekarz miałam zrobione badania. Nie należały one do najprzyjemniejszych. Pielęgniarki patrzyły się na mnie z troską w oczach. Chyba cały szpital już wiedział o mojej tragedii. Również dowiedziałam się, że moja mama nie pracuje już w szpitalu. Po tym wszystkim wróciłam ponownie do pokoju i włączyłam telefon. Ominęłam 36 wiadomości od Marco i natychmiast zatelefonowałam do niej.
-Halo, mama ? -Zapytałam.
-Tak córciu, co się stało ? -Spytała beztrosko.
-Ty się pytasz co się stało ? Straciłam dziecko, chłopaka i nie mam pojęcia gdzie jest moja rodzona matka -Burknęłam.
-To nie dobrze.. -Stwierdziła -Ja jestem na wyspach Fidżi .
-Gdzie ty jesteś ?!-Wykrztusiłam - Na wyspach ? Miałaś zamiar mnie w ogóle poinformować ? Dowiedziałam się, że już nie pracujesz w szpitalu.
-No tak.. Wychodzę drugi raz za mąż. On nie pozwala mi pracować, jest bogaty itd. -Powiedziała ze spokojem -Za kilka tygodni wracamy i będzie ślub. Zaproszenie dostaniesz, nie martw się.
-Nie poznaję cię mamo ! -Krzyknęłam do słuchawki -Co się z tobą dzieje !? A co z tatą , ze mną ? Zmieniłaś się !
-Tata nie żyje -Odpowiedziała -Nie mogę całe życie przecież być sama !
-Mamo.. Przejęłaś się tym co do ciebie powiedziałam w ogóle ? -Zapytałam z odrazą. -Rozumiesz ? Poroniłam ! A ty się bawisz na wyspach Fidżi i mi nie śmiałaś o tym wspomnieć.
-Kochanie, rozumiem. -Uspokajała mnie -Ale dobrze wiedziałyśmy, że to była wpadka i byłaś za młoda ! A do tego zdrada. Ułożysz sobie całe życie na nowo. Będzie lepiej ! A teraz słonko wybacz. Mam masaż umówiony, trzymaj się ! -Powiedziała i się rozłączyła. Kompletnie nie poznawałam swojej matki. Kim ona była ? Nie była osobą, którą znałam a właściwie którą dopiero poznawałam. Ten dzień mnie przerastał. Z chwili na chwilę był coraz gorszy. Miałam wszystkiego już dosyć. W dodatku musiałam zastanowić się, co naprawdę czuję do Roberta. Nie mając siły już na nic, założyłam słuchawki na uszy i poszłam spać. Jutro czekał mnie trudny dzień, więc potrzebowałam sporej dawki energii.
Kurde... mam nadzieję że wybaczy dla Marco!
OdpowiedzUsuńAngelika podla suka ... wszystko przez nią!
Czekam na nn. Buziaki :-*
nie! ja jestem przeciw nie powinna mu wybaczyć przeciesz on ją 2 razy zdradził!
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę wybaczyć Angelice-.-
OdpowiedzUsuńNadia i Lewus? <3
Nie mogę się doczekać następnego! :3
Pozdrawiam!
Ona mu musi wybaczyć oni są dla siebie stworzeni ;)
OdpowiedzUsuńAle coś mi się wydaje,że jednak zrobisz że ona będzie z Robertem bo po co by była ta akcja z Anką!!!
Wiecie co jednego nie rozumiem w każdym opowiadaniu nawet jak Robert nie jest głównym bohaterem to i tak jest tak,że Ania to zła osoba, nie wiem czy piszecie dlatego tak że jej nie lubicie^^
Ale tak to świetne opowiadania :D
Tak w ogóle nowy rozdział u mnie :)
OdpowiedzUsuńJejku :/ Cholernie szkoda mi Nadii. Jest teraz nie źle zakręcona. Utrata dziecka, zdrada Marco, dziwne zachowanie jej mamy i jeszcze Robert. No właśnie. Jeszcze w poprzednim rozdziale myślałam, że on był tylko pijany i że nawet jeśli nie, to nic z tego nie będzie bo Nadia jest z Marco. A teraz? Teraz wydaje mi się, że dziewczyna może ułożyć sobie z nim na nowo życie.e to tylko moje przypuszczenia. Zobaczymy jak będzie naprawdę. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOjej.. Może jednak wybaczy Reusowi ;)
OdpowiedzUsuńChociaż ten Lewy to ciekawy wątek :D A ta jej matka to nie matka tylko jędza jakaś -,-
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nastepny :d
Pozdrawiam i zapraszam do mnie Miaa :*
Nadia :c Biedna ! Ale mi jej szkoda jest ;C Czekam na następny ! <3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://dobrzejestmieckogos.blogspot.com/ <33
OdpowiedzUsuńAngelika co za sucz... br... : / Może jednak wybaczy Marco, czy jednak Lewy ? Ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy, czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń