-Witaj .
-Cześć kochanie. Co ty już od rana gotujesz ?
-Kurczaka.
-Mmm, pychota. Mogę już jeść ?
- A buziak ?
-Oj, zapomniałem.
-Już lepiej.
-To co jemy ?
-A ten tylko o jednym.
-Nie, bo o dwóch rzeczach.
-Pierwsza to jedzenie a druga ?
-Ty .
-Jak słodko.
-Mam niespodziankę.
-O, a to jaką ?
-Po południu zabieram cię na obiad do najlepszej restauracji w Dortmundzie.
-Do Mongos !?
-Tak.
-Jeju. Uwielbiam tą restaurację !
-Wiem o tym.
- A z jakiej to okazji ?
-Z żadnej. Tak po prostu.
Po śniadaniu poszłam się przebrać w strój kąpielowy. W domu Reusa podobnie jak i u Olivera, był basen tyle, że większy. Poszłam popływać. Długo nie musiałam czekać , aż mój chłopak przyszedł do mnie. Podpłynął do mnie. Złapał mnie i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął namiętnie całować. Po chwili spojrzałam na zegarek. Domyśliłam się o co mu chodziło i niestety musiałam to przerwać.
-Coś się stało ? Jeżeli się pospieszyłem to powiedz. Zrozumiem.
-Nie o to chodzi, ale na którą mamy iść do Mongos ?
-Na 14:45 a co ?
-Jest 14:22 , musimy się już zbierać.
-Zawsze coś !
-Takie życie. Chodź i nie marudź.
-Już idę szefowo.
***
Weszliśmy spokojnie do restauracji. Byłam ubrana w letnią, zwiewną sukienkę i czółenka Marco zaś miał kremową koszulę i jeansy. Wszystkie pary oczu były na nas skierowane. Dostaliśmy stolik i czekaliśmy za jedzeniem. Miałam nadzieję, że obędzie się bez "mogę prosić o autograf?" ale się myliłam. Marco starał się ich odganiać, ale niektórzy byli wręcz namolni. Znudzona popijałam wodę z cytryną. Nagle się zachłysnęłam. Zobaczyłam kogoś w rogu sali... Bardzo dobrze znałam tą osobę. Anastazja. To była ona. Siedziała i patrzyła się na mnie zabójczym wzrokiem...
Weszliśmy spokojnie do restauracji. Byłam ubrana w letnią, zwiewną sukienkę i czółenka Marco zaś miał kremową koszulę i jeansy. Wszystkie pary oczu były na nas skierowane. Dostaliśmy stolik i czekaliśmy za jedzeniem. Miałam nadzieję, że obędzie się bez "mogę prosić o autograf?" ale się myliłam. Marco starał się ich odganiać, ale niektórzy byli wręcz namolni. Znudzona popijałam wodę z cytryną. Nagle się zachłysnęłam. Zobaczyłam kogoś w rogu sali... Bardzo dobrze znałam tą osobę. Anastazja. To była ona. Siedziała i patrzyła się na mnie zabójczym wzrokiem...
Bardzo fajny rozdział :3 Oczywiście Marco, jak każdy facet tylko o jednym XD Jestem ciekawa co z Anastazją. CZekam na następny!
OdpowiedzUsuńCudny <3
OdpowiedzUsuńHahahha, ach ten Marco zboczuszek ;33
Tworzą świetną parę *.*
Ale ta Anastazja... Boję się, że bardzo namiesza :c
Z niecierpliwością czekam na nexta :D
Zapraszam również do mnie :)
http://niebezciebie.blogspot.com/
Buziaki ;**
Jakie romantyczne ^.^
OdpowiedzUsuńAwww *_* Wercia jak zwykle swietnie ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;*